Setki godzin. Tysiące nut. Pomysłów. Realizacji. Potu na próbach. Przypadkowych kopnięć prądem. Całkiem celowych kopnięć rewanżowych (szkoda, że wtedy oba buty były osmalone). Dźwigania w jedna i drugą stronę sprzętu do niebieskiego FolkBusu. Czasem pojawiała się myśl, że warto by było zapisać się na siłownię. Dziesiątki powtórzeń tych samych kawałków. To wszystko już za nami.
Pomagałeś nam w tym. My pomagaliśmy Tobie. Czasem się coś z tego rodziło, czasem coś umierało.
Mianownik był jeden wspólny: tworzyliśmy muzykę, która podobała się Ludziom.
Dzięki Piotr!
Folk Street.